Dwa marketingowe mity hotelarza
Magazyn Tnooz opublikował ciekawy tekst, którego autor John McAuliffe próbuje rozprawić się z marketingowymi mitami w hotelarstwie. Warto je przytoczyć – to świetna okazja do dyskusji.
Hotelarze bardzo często skupiają się na optymalizacji stron, modułów rezerwacyjnych, obecności w serwisach typu Booking czy HRS. I słusznie! Jednak według najnowszych danych przed podjęciem decyzji o wyborze hotelu nasi potencjalni goście odwiedzają średnio 22 różne strony (!), na których poszukują informacji.
Co więcej, liczba źródeł, z których korzystają konsumenci, nieustannie rośnie. Właśnie dlatego Google stworzył model Zero Moment Of Truth, uwzględniający element „researchu” we współczesnych zachowaniach konsumenckich:
John McAuliffe daje przykład Hiltona, którego strategia marketingowa zaczęła uwzględniać „moment podjęcia decyzji” jako priorytetowy. – Branża powinna robić to samo – mówi McAuliffe. – Skupiajmy się nie tylko na tym, gdzie dokonywana jest rezerwacja, ale również na tym, gdzie podejmowana jest decyzja.
Jak to dokładnie robić? Pisać będę o tym w najbliższym „Świecie Hoteli”.
McAuliffe polemizuje ze stwierdzeniem, wedle którego Facebook nie powinien być traktowany jako narzędzie dystrybucji pokoi hotelowych. Według autora potencjał mediów społecznościowych jest ogromny – problem w tym, że hotelarze jeszcze nie wiedzą, jak go wykorzystać.
Krótko mówiąc – hotele nie potrafią opowiadać o sobie w sposób, który mógłby inspirować do przyjazdu:
Fan Page powinien być dostosowany do potrzeb twoich gości na każdym etapie podróży: od pomysłów i marzeń, po możliwość dzielenia się wrażeniami z pobytu.
Moje zdanie? To, o czym pisze McAuliffe, jest niezwykle skomplikowane. Wymaga umiejętności, które nie posiadają jasnych definicji. Czy pracownik twojego hotelu byłby w stanie zainteresować obiektem ludzi cieszących się swoim czasem wolnym? Bo tak to mniej więcej na Facebooku wygląda.