Zmienia się sposób wyszukiwania hoteli w sieci
Ilość wpisywanych w Google fraz „hotel + miasto” sukcesywnie spada – świądczą o tym statystyki wyszukiwarki. Skąd te spadki? Co to oznacza dla hotelarzy?
Każdy hotelarz, który przeglądał statystyki Google Insight For Search, na pewno zauważył ten niepokojący trend. Frazy, po których każdy hotel chce się pozycjonować, tracą na popularności. Pisze o tym Martin Soler z agencji Wihp.
Wystarczy spojrzeć na poniższy wykres, prezentujący ilość zapytań dla hoteli w Krakowie, Warszawie i we Wrocławiu:
Soler stawia kilka hipotez: coraz gorsza jakość wyników wyszukiwania (bardzo dyskusyjne), coraz większa ilość hoteli po tak ogólnej frazie, coraz większa popularność fraz reprezentujących „długi ogon”, a więc bardziej szczegółowych (np. „tani hotel w centrum Wrocławia”). Krótko mówiąc: coraz więcej osób rozczarowuje się ogólnymi frazami, rozpoczynając poszukiwania od bardzo konkretnych zapytań. To oczywiście tylko hipoteza.
No właśnie. To, że ogólne frazy tracą na popularności, nie oznacza, że użytkownicy nie szukają hoteli. Robią to po prostu w inny sposób. Albo: za pomocą innych narzędzi. Martin Soler uważa, że dużą rolę mogą pełnić tu serwisy turystyczne i rezerwacyjne, takie jak TripAdvisor czy Booking. O ich wielkiej karierze w ostatnich miesiącach pisałem niedawno. Statystyki Google również zdają się potwierdzać tezę Solera. Oto popularność słowa „Booking” w Polsce:
I jeszcze TripAdvisor:
Google stara się reagować na ten trend:
- Położono nacisk na mapki Google
- Wprowadzono tzw. Hotel Price Ads, czyli możliwość szybkiego sprawdzenia ceny
- Uruchomiono Google Hotel Finder…
- …który już niebawem promowany będzie w wynikach wyszukiwania
Jak powinni zareagować hotelarze? Soler zwraca uwagę na tzw. „billboard effect”, czyli wpływ, jaki obecność hotelu w systemie rezerwacyjnym ma na inne kanały sprzedaży.
Musimy współpracować z systemami, aby zwiększyć sprzedaż. Musimy analizować naszą obecność w serwisach typu Kayak czy Hotelscombined, starając się publikować odnośniki do naszej strony.
Osoby, które porównują hotele w serwisach rezerwacyjnych, często sprawdzają ofertę wybranych hoteli (zdjęcia, ceny, wyróżniki) na ich stronach domowych. Szukają informacji o hotelach w mediach społecznościowych. I wszędzie tam trzeba być. Najlepiej z prezentacją dopieszczoną w każdym szczególe. Lub w każdym pikselu publikowanego zdjęcia.
Badania zachowań ponad 6000 użytkowników dowiodły, że dwie z dziesięciu osób, które oglądały twój hotel w serwisie rezerwacyjnym, dokonają rezerwacji na twojej stronie.
Nic. Wciąż uważam, że pozycjonowanie po frazach „hotele + miasto” jest obowiązkiem. Tym bardziej, że dla frazy „hotel + miasto” trend spadkowy jest znacznie słabszy.
Aby poznać bardziej szczegółowe frazy, warto eksperymentować z Google AdWords. To kopalnia wiedzy na temat tego, jakich hoteli szukają użytkownicy w danym mieście (mówię o tym podczas szkoleń dla hotelarzy).
Warto więc próbować kampanii opierających się na szczegółowych frazach. I analizować generowaną w ten sposób konwersję. Warto również sprawdzać, jakie strony są dobrze wypozycjonowane po tych frazach. Jeśli to porównywarki: czy nasz hotel można tam znaleźć? Jak jest prezentowany?
Znów dochodzimy więc do trudnego wniosku: marketing online polega na tym, aby być wszędzie tam, gdzie może zawędrować użytkownik szukający hotelu w twoim mieście. Począwszy od pierwszych prób poznania rynku, na miejscu zakupu kończąc.
